Już dziś startujemy z serią “Co słychać w Europie?” , w której będziemy informować was o najświeższych doniesieniach z europejskiej sfery politycznej.
Mówi się, że początek roku to idealny moment na rozpoczęcie poszukiwań wymarzonej destynacji urlopowej. Plaża, słońce, fale Adriatyku, niepowtarzalny bałkański klimat. Brzmi znajomo? Bardzo możliwe, bo to właśnie Chorwacja od wielu lat jest w czołówce najchętniej wybieranych miejscówek na wakacje.
Styczeń przyniósł istotne dla kraju zmiany. Chorwaci poza Nowym Rokiem świętowali wstąpienie w szereg państw Strefy Schengen oraz zmianę waluty na euro. Z turystycznego punktu widzenia, to same plusy. Od 1 stycznia nie musimy już stać w kolejce i bezproblemowo przekroczymy chorwacką granicę, a w większość Europejczyków zapłaci na miejscu własną walutą. Turystyka odpowiada za 23% PKB Chorwacji, więc te uzgodnienia z pewnością rozwiną gospodarkę kraju. Czy jednak wszystko faktycznie jest tak kolorowe, jak się wydaje?
Jak podaje stacja Euronews English, ponad 80% Chorwatów obawia się wzrostu cen związanego ze zmianą waluty. Starsi ludzie żalą się, że nie potrafią odnaleźć się w nowej cenowej rzeczywistości. Niepokój budzi upowszechniające się zjawisko “zaokrąglania cen” po przewalutowaniu, w wyniku którego za ten sam produkt zapłacimy w euro znacznie więcej. Trudno natomiast jednoznacznie określić czy jest to spowodowane zmianą na euro czy chęcią zarobienia na zamieszaniu.
Gospodarka Chorwacji wzrosła w 2022 roku o 6% PKB; w 2023 przewiduje się, że wzrost gospodarczy spadnie do poziomu 1% PKB. Jest to spowodowane wysoką inflacją, która już teraz oscyluje w okolicach 13%.